Dzisiaj postanowiliśmy pojechać do rezerwatu Stawinoga. Podczas ostatnie wyprawy widzieliśmy tam co najmniej 2 tysiące ptaków, w tym czajki, kszyki, bieliki, cyraneczki, płaskonosy, świstuny, czaple białe, czaple siwe, krzyżówki, śmieszki, mewy srebrzyste, nurogęsi i kormorany. Po dłuższym czasie błąkania dojechaliśmy. Była cisza, a przecież normalnie słychać było tu setki gęsi i kaczek! Tylko co pewnie czas z nad trzcin podnosiły się czaple. W końcu doszliśmy do wyrwy. Czekała nas smutna niespodzianka. Stawu nie było, spuszczono go. Wiem że na zimę spuszcza się stawy ale to dotyczy rezerwatów??? W pozostałych bajorkach siedziały tylko żurawie, czaple siwe i białe. Nawet siewkowców nie było, a przecież takie bagno to przecież dla nich marzenie. No fakt, już jest dość późno. Jedyne co rzucało się w oczy to jakby demonstracyjna, wielka, martwa ryba. Woda wciąż się wlewała, nie skończono spuszczania. Pojechaliśmy dalej, w stronę zalewu Zegrzyńskiego. W między czasie stanęliśmy przy małym starorzeczu. Tu było nieco ciekawiej. Latało 15 czapli białych, nie płochliwych więc zrobiłem chyba moje najlepsze zdjęcia tych ptaków. Przeleciało stadko czernic, gdzieś w oddali pływały nurogęsi i świstuny. Były duże stadka krzyżówek i kormoranów. W pewnym momencie z jednego trzcinowiska do drugiego szybko przepłynęła kokoszka, nad wodą śmignął zimorodek. Ruszyliśmy dalej, robiło się już ciemno. Przez chwilę podziwialiśmy miejscową kolonię kormoranów i stado nurogęsi. Ostatecznie nie było aż tak źle (ale już bym się nie zdziwił gdyby „spuszczono” całą Biebrzę na zimę).


