Dzisiaj był niepowtarzalny dzień. Wstaliśmy rano aby pójść na kępę. Tym razem mama i ja postanowiliśmy pokazać zimorodka jej mamie. Poszliśmy więc rano, przygotowani na zobaczenie klejnocika. Pierwsze co zobaczyliśmy to bardzo dziwne, żółto białe punkty w stadzie krzyżówek, łysek i śmieszek. Jak podeszliśmy okazało się, że były to nurogęsi!!!To bardzo rzadkie ptaki, które widywaliśmy nad Wisłą, wtedy tylko samice, teraz pierwszy raz mogliśmy podziwiać samce tych niezwykłych ptaków. Nurkowały co chwilę, ale były mało płochliwe. Niestety fatalne warunki oświetleniowe nie pozwoliły im zrobić dobrych zdjęć. Były dwie samice i dwa samce. Kiedy już odrywaliśmy wzrok od nurogęsi minął nas Pan, który widząc, że obserwujemy ptaki wskazał nam miejsce w którym był sokół wędrowny! Okazało się że Pan jest specjalistą od tych ptaków! Fotografowałem je ile wlezie. Sokół wędrowny to najszybszy organizm na ziemi. W locie nurkowym może osiągnąć 336 kilometrów na godzinę. Kiedy na chwilę oderwaliśmy z kolei wzrok od sokoła zobaczyliśmy niezwykły spektakl: kleptopasożytnictwo. Ile razy któraś z nurogęsi coś wyłowiła (i to nie był żaden narybek, tylko duże, potężne ryby!) zaraz rzucał się na nie cały rój śmieszek, które odbierały jej zdobycz. Nurogęsi zgorszone ich zachowaniem poderwały się i ruszyły wzdłuż kępy. Ostatecznie nawet nasz cel nie zawiódł: zimorodek się ładnie pokazał, zapolował i poleciał. Na domiar dobrego późnym popołudniem słyszeliśmy znów po raz drugi cytadelskiego puszczyka: to znaczy że jest tu już od conajmniej dwóch tygodni.


