Dzisiaj jest ostatni dzień tej części akcji „ptaki miasta”. Wczoraj poszliśmy na kępę potocką aby się pożegnać i czekały na nas aż trzy prezenty. Na początek wypłynęła malutka kokoszka wpływając w trzciny i przypatrując się nam jednym okiem. Później kiedy doszliśmy do końca kępy czekała nas jeszcze jedna niespodzianka: na brzegu siedziała samica mandarynki z dwoma, małymi mandaryneczkami. Były strasznie ciekawskie i biegały w kółko. O ile wiem jest to pierwszy dowód na gniazdowanie tego gatunku na kępie, gdyż wątpię żeby przywędrowały skąd indziej, sądzę że miały najwyżej trzy dni, a musiałyby przekroczyć ruchliwą szosę. Ostatecznie opuściliśmy mandarynki, uważnie patrząc czy nie ma bączka. Czekały na nas jeszcze trzy podloty trzciniaków dając ostateczny dowód na gniazdowanie tego gatunku na kępie potockiej (po głosie głodnych młodych sądzę że jest to pięć, maksymalnie sześć par). Dziś udało nam się po głośnym, chrapliwym chrraaaaap znaleźć wilgę, która jako gatunek nr. 62 ostatecznie zakończyła tę część liczenia.



Och pięknie!
Mnie udało się ostatnio zaobserwować zimorodka, ale nie zdołałem go uwiecznić…
Moje nadwodne foty w razie wu znajdują się najnowszym wpisie na blogu 🙂
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie